"Dodaj mnie na fejsie!"

Jak świat światem codziennie kogoś spotykasz. Ewę, Tomka, tego idiotę spod dziesiątki, który wierci o szóstej nad ranem, ekspedientkę, listonosza, swoją byłą, babcię, ciotkę, sąsiadkę z dawnego mieszkania i milion innych osób, które teraz nie przychodzą mi do głowy. Jak świat światem też, masz znajomych. Rodzinę, przyjaciół. Masz swój krąg społeczności, w którym się obracasz, rozmawiasz z nimi, wchodzisz w różnorakie interakcje.  Masz na pewno fejsbuka, w końcu większość moich czytelników pochodzi właśnie stamtąd, poza tym jak to tak, wypada nie mieć? No właśnie. Jak masz fejsbuka, masz pewnie dodanych znajomych, mam rację? Mam. No, to jak masz znajomych, pewnie regularnie ktoś nowy wysyła zaproszenia a Ty je akceptujesz bądź nie. Normalne, kiedy używasz fejsa.

Wyobraź sobie teraz, że dostajesz coś takiego:


To się nazywa mieć fejm, co nie? Tyle zaproszeń, wow, pieseł się cieszy, so sociable wow, wow wow. 
Spójrz wyżej. Tysiąc zaproszeń, jedna wiadomość i jeden lajk. Podejrzane, nie? 

To teraz zjedź niżej.


Magia, prawda? Jak dobrze, że ktoś pomyślał o samotnych użytkownikach fejsa,stworzył grupę jednoczącą ludzi pragnących kontaktu, albo jak wyżej dającą możliwość zostania miss internetu(cokolwiek to jest, i ktokolwiek ten dziwny tytuł nadaje). 

Kochani moi, zapomnieliście tylko o jednym. Możesz mieć 56789765434234568796458438 znajomych, i żadnej żywej duszy gotowej Ci pomóc, gdy będziesz tego potrzebować. Bieg po followersów, znajomych, lajki, subskrypcje czy retweety coraz bardziej przyspiesza, a liczba maratończyków niebezpiecznie rośnie.

Nie wiem jak Ty. Ja nie biegnę. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Flickr Photostream

Twitter Updates

Meet The Author